Szklana miłość – in vitro

in-vitro-11Kiedy kandydowałem na Radnego z centrum Legnicy, bardzo dużo rozmawiałem z ludźmi. Mimo wielu obowiązków zawodowych a szczególnie rodzinnych, gdyż kilkanaście tygodni wcześniej urodziła mi się czwarta córeczka, starałem się promować swoją osobę na mieście poprzez  dawanie im swoich wyborczych wizytówek i rozmowę z ludzi, z którymi poruszałem tematy i problemy naszego miasta. Wiele z nich dyskutowało ze mną i podzielało moje zdanie i poglądy. Także duża część osób odwiedzała w internecie moją witrynę i pisała do mnie maile, na które wszystkie odpowiadałem w nocnych porach. Duża część osób była z innych rejonów miasta, a nawet spoza. Ale spośród tych wszystkich maili otrzymałem jednego nietypowego, gdyż nie poruszał żadne kwestie dotyczące naszego miasta. Oto jego treść:

Witam serdecznie!
Szanowny Panie,
zapoznałam się z Pana stroną internetową oraz postulatami w kontekście ewentualnego głosowania na Pana w najbliższych wyborach. Potrzebuję do kompletu jeszcze jednej informacji. Gdyby tak się stało, że pewnego dnia rada miasta Legnicy wzięłaby pod głosowanie projekt finansowania zabiegów in vitro, czy byłby Pan za czy przeciw? Zaznaczam, że interesuje mnie krótka odpowiedź, za lub przeciw, bez uzasadnień czy też analizy prawdopodobieństwa zajścia takiego głosowania. Nawet czysto hipotetycznie, jak by Pan głosował?
Z poważaniem
Agata S…..

Moja odpowiedź na tegoż maila była następująca:

Witam
Dziękuję za maila.
Droga Pani, In vitro nie są w kompetencji ustawodawczej Rady Miasta. To poziom ustaw prawa krajowego czy unijnego. Jeśli chodzi o moje poglądy, to ja jestem za zabiegami „in vivo”, a przeciw „in vitro”.
Prosiłbym o jakieś sugestie dotyczące zmian w naszym mieście. Ale szersza odpowiedź na Pani pytanie znajdzie się na mojej stronie w dziale konwersacje za kilka dni, jak znajdę dodatkową chwilę.
Pozdrawiam
PP

Mam nadzieję, że Pani Agata hipotetycznie dowiedziała się trochę więcej o moich poglądach. Jednak niestety, z braku czasu, w dziale konwersacje na mojej stronie nie umieściłem szerszej odpowiedzi, gdyż po prostu zabrakło czasu, a z drugiej strony ten temat nie dotyczył mojej kampanii na Radnego Miasta Legnicy.

Teraz chciałbym nieco więcej napisać na temat miłości, in vitro i tematów pokrewnych w ujęciu chrześcijańskim.
Wszystko, co napiszę nie stoi w kontrze do nauki Jezusa Chrystusa i całego zamysłu Stwórcy. Zatem proszę o otwarcie się i zrozumienie tego tematu. Zanim opiszę in vitro (na szkle), przestawię chrześcijańską wizję miłości w kontekście teologii wg Pawła Paszyna.

Każdy z nas słyszał definicję Boga. Bóg jest miłością. Jakie to proste i piękne. Zatem wszystko, co jest miłością, co tworzy, buduje miłość jest częścią samego Boga. Miłość jest Jego własnością, jego istotą i esencją. Wszystko zostało stworzone z miłości, całe stworzenie utrzymywane jest w miłości i zmierza do pełni miłości, do samego jego źródła, do Stwórcy i Kreatora Miłości i całego bytu.

Elementem miłości jest harmonia i porządek oraz spontaniczność i gwałtowność zawarte w całym stworzeniu, które okazuje chwałę Stwórcy. Każde nowe życie jest przedłużeniem chwały i miłości Boga. Wszystko, co Bóg stworzył (cały świat widzialny i niewidzialny) jest dobre, zaś człowiek jest stworzeniem ponad to. Jest obrazem i podobieństwem samego Boga. I tylko dzięki temu, my ludzie, potrafimy kochać. Jesteśmy stworzeni w wolności do miłości i dla Miłości. Jesteśmy pięknem całego stworzenia. Punktem kulminacji zamysłu Bożego.  Zatem jaka jest natura człowieka? Aby zrozumieć naturę człowieka, całą jego rzeczywistość najpierw należy pokochać siebie samego. Miłość własna jest kluczem do miłości drugiego, a w konsekwencji Boga. Pokochać siebie, nie oznacza być pysznym egoistą lecz zaakceptować siebie, takim jakim się jest, tu i teraz w swojej historii życia. Każdy z nas ma jakieś wady czy zalety. Akceptacja swojej niedoskonałości wymusza w człowieku pragnienie doskonałości, poszukiwania celowości i zwrócenie uwagi na to, co zmierza do piękna i miłości. Poza tym każdy z nas poza wadami i zaletami ma własne kompleksy. Choroby, cierpienia i śmierć są stopniową inicjacją w świat wiecznej egzystencji człowieka. To wszystko należy przeżyć z godnością i cierpliwością w pokoju.

Jeden z kolegów mieniącym się ateistą, kiedyś zapytał mnie, „Jak wy katolicy kochacie się, jak uprawiacie seks, co jest dozwolone a co nie”?

Odpowiedziałem mu na to pytanie. Jednak bardziej interesowały go mechanizmy i techniki seksu niż ukazanie miłości w związku małżeńskim. W skrócie odpowiedziałem mu „W wolności kochaj i rób, co chcesz.” Jednak on dalej dociekał tematu seksu. Zatem jak powinno wyglądać małżeństwo, miłość kobiety i mężczyzny w ujęciu chrześcijańskim?

Kobieta i mężczyzna są darem dla siebie wzajemnie. Wzorem tej relacji i więzi jest Chrystus i Kościół (wspólnota chrześcijan).  Bez pożądania, pragnienia siebie nie ma miłości. Tak jak Bóg pożąda człowieka, tak samo  mężczyzna pożąda kobietę i odwrotnie. Z pożądania rodzi się miłość. Z pragnienia bycia kochanym człowiek zaczyna kochać drugą osobę. W tej pożądliwości, miłości jest wielka przyjemność, która jest darem Boga dla człowieka. W przyjemności cielesnej człowiek uświadamia sobie, jak wielką radość przygotował mu Stwórca, a jaka jeszcze większa przyjemność i radość czeka jego w wiecznej chwale. Przyjemność i pożądliwość seksualna jest przedsmakiem wieczności. A każdy orgazm uchyleniem tej doskonałości. Miłość kobiety i mężczyzny są szczytem piękna miłości ziemskiej. I w wymiarze doczesności nic nie ma piękniejszego od tej miłości. Taka miłość dwojga z czasem stająca się coraz bardziej dojrzalsza powinna odkrywać pragnienie Boga i być zachętą w zapraszaniu Jego w ich życie.  Pożądanie siebie i rodząca się miłość zmierza ku małżeństwie i rodzinie, ku sakramentowi, w który Bóg daje siebie w Duchu Świętym. Sakrament małżeństwa przyczynia się do budowania domowego Kościoła, Troistej wspólnoty mężczyzny, kobiety i samego Dawcy tej miłości. Aby zaistniał ten sakrament, ta łaska Boża człowiek: kobieta i mężczyzna musi otworzyć się na ten dar i zaprosić samego Boga do swojego życia. Sakrament małżeństwa, aby zaistniał musi  być dokonany w wolności, miłości i ofierze z siebie dla drugiego. To kobieta udziela ten sakrament mężczyźnie a mężczyzna kobiecie. Nie żaden ksiądz czy inna osoba duchowna. Ta swoista dwukierunkowość relacji w troistej miłości staje się doskonałością ziemskiego bytu oraz zaczynem doskonałości wiecznej. Ten fundament staje się kolebką i przyczółkiem na współuczestnictwo w stwarzaniu świata.  Narodziny nowego człowieka są oddaniem chwały samemu Bogu. Człowiek rodzi się dla miłości i chwały stworzenia a w konsekwencji samego Boga. Dlatego życie z natury należy do samego Stwórcy, Kreatora całego bytu widzialnego i niewidzialnego. A logika Boża jest zgoła inna niż częsta logika ludzka, pochodząca z tego świata.  W małżeństwie, tej jedności i miłości nikt nie ma prawa czy kompetencji, aby wtrącać się w relację miłości kobiety i mężczyzny. Żadne państwo czy religia nie może naciskać czy wymuszać na małżeństwie jakieś zachowania czy sposoby budowania małżeńskiej wspólnoty a w konsekwencji regulować narodziny nowego życia. Cała seksualność kobiety i mężczyzny jest dobra i piękna. W akcie seksualnym pomiędzy nimi nic nie jest grzechem czy złem, jeżeli wszystko jest działaniem w wolności i miłości.  W małżonkowie powinni razem poznawać swoje ciało i spełniać się w rozkoszach i pragnieniach cielesnych i duchowych. Także różne formy seksu oralnego czy analnego czy różne style i techniki, które sprawiają większą rozkosz są dobre i piękne pod warunkiem, że razem kobieta i mężczyzna tego pragną, czują się w tym wolni i sprawia im większą przyjemność, która dopełnia i scala ich pożądliwość i miłość, a przez to buduje jedność i trwałość małżeńśtwa. Każde współżycie seksualne musi mieć jeden cel: uszczęśliwić ukochanego czy ukochaną. Dlatego pierwszym celem sakramentu małżeństwa jest miłość małżonków. Tylko oni mogą decydować o prokreacji nowego życia. Do nich należy decyzja o poczęciu nowego życia, oni decydują o formach antykoncepcji i regulacji swojej seksualności. Niestety historia Kościoła pokazuje różne przykłady, ludzie, którzy nie współtworzą małżeństwa czy rodziny często nie pojmują czym jest seks, wielu z nich bardzo go uprzedmiotawia i przedstawia go w negatywnym świetle, jako coś złego. Nie można mieć negatywnego wyobrażenia seksu wziętej z pornografii czy czystego hedonizmu czy egoizmu. Natomiast teologia seksualności upodmiotawia całego człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, który daje człowiekowi radość, przyjemność i pożądanie siebie nawzajem w intymnej relacji.

Mając już jakąś podstawową wiedzę na temat seksualności człowieka, przejdźmy teraz do tematu podstawowego, do in vitro. Czy jest in vitro?

Zapłodnienie in vitro to proces, podczas którego dochodzi do manualnego, pozaustrojowego połączenia komórek jajowych i plemników na płytce laboratoryjnej (na szkle). Jeśli dojdzie do zapłodnienia, embrion umieszczany jest w macicy.

Już sama definicja zaprzecza daru seksualności człowieka. Pożądliwość, przyjemność  miłość wzajemna, pragnienie dziecka przez kobietę i mężczyznę staje się elementem technologii, techniki i przemysłu in vitro. Człowiek chce swoje szczęście, swoje pragnienie  (dziecko)  osiągnąć poza naturą, poza środowiskiem w jakim egzystuje. Techniki in vivo stają w kontrze z techniką in vitro.

Jeden z kolegów o poglądach ateistycznych powiedział mi „Paweł dla mnie życie rozpoczyna się, kiedy zobaczę dziecko jak się urodzi, wcześniej to jest tam jakiś płód czy zlepek komórek”.

Aby zrozumieć dobrze, racjonalnie in vitro trzeba najpierw przyjąć i zrozumieć definicję życia. Co to jest życie, kiedy życie rozpoczyna się? Przyjmując różne koncepcje i filozofie życia tych definicji jest dużo, każdy sobie dopasowuje do siebie. Nawet naukowcy są tu bardzo podzieleni. Jednym słowem pełny relatywizm i teoria względności ludzkiego początku. Umiarkowani Darwiniści czy ateiści przyjmują taką tezę, że życie powstaje od 4-9 tygodnia poczęcia, od organogenezy – czyli powstawania, formowania się narządów. Wszystko indywidualnie zależy dla kogo co jest ważniejsze czy płuca czy serce, czy może nerki. Tak więc widzimy, oni sami mają z tym problem, kiedy powstaje życie. Moja definicja początku życia jest bardzo prosta i logiczna. Czy ja sam Paweł Paszyn mogę przyczynić się do powstania życia – nie, czy moja kobieta – też nie. Potrzebny jestem ja i ona. My (Mężczyzna i kobieta). Zatem….  Życie to dar z dwojga mężczyzny i kobiety, które rozpoczyna się w chwili powstania jedynego i niepowtarzalnego nowo wyodrębniającego i rozwijającego się organizmu (połączenia dwóch komórek mężczyzny i kobiety). Kod tego organizmu jest niepowtarzalny i niemożliwy do duplikacji czy wygenerowania ponowie jego samego. Zatem początek życia rozpoczyna się od zygoty.

in-vitro-15Dlaczego inne formy zapłodnienia, inseminacje czy in vitro jest nie dobre. Załóżmy hipotetycznie, że Paweł Relatywistowski (takie jego, jakieś wymowne nazwisko) chce mieć dziecko, a jeszcze jego pragnieniem byłby syn o niebieskich oczach i rudych włosach… Przecież każdy z nas ma swoje widzimisie, swoje pragnienia.  Nic i nikt go tak nie uszczęśliwi jak ów wymarzony syn. Po latach okazuje się, że ma już pięć córek, ale dalej brakuje mu tego upragnionego syna o niebieskich oczach i rudych włosach. Czemu mu brakuje, a to tego nie wiem. Nie wiem też, co na to jego żona, nawet boję się w tym wypadku pomyśleć… Pomijając względy etyczne, moralne i finansowe, godzi się na zabieg in vitro, aby osiągnąć swój cel, zadowolić swoje własne ego, siebie samego. Ten syn ma być narzędziem w spełnieniu własnego ego. Do tego zabiegu potrzebna jest jego wyselekcjonowana sperma, plemniki i kobiece jaja, nie jajo, jajaaaa, czyli wiele jaj. Bogaty w plemniki odziane obfitą spermą nie ma problemu, aby zapchać wiele próbówek, ale co z kobiecymi jajami. Przecież jego żona, jak każda kobieta ma w jajnikach ograniczoną liczbę jaj i w dodatku takie jajko raz w miesiącu wyjajawia się z organizmu kobiety. Przecież nie będziemy czekali tylu miesięcy i co miesiąc zbierali jajo po jaju. W technologii in vitro, potrzeba wiele jaj, więc przemysł farmaceutyczny już zaciera ręce i liczy kasę za produkcje odpowiednich hormonów, które będą w organizmie kobiety robiły ustrojową i całkowitą hormonalną rewolucję gorszą niż ta francuska. Co wtedy kobieta przechodzi, popytajcie się tych kobiet, jak wam prawdę powiedzą, ile musiały wycierpieć, aby spełnić pożądanie swoje lub mężczyzny, które wychodzi poza ich naturę. Nie ważne, bo  celem tego Relatywisty jest syn o niebieskich oczach i rudych włosach.  Zatem cel uświęca wszystkie środki. Będzie stosował wszystkie dostępne środki, aby osiągnąć swój cel, zadowolić samego siebie. Nie ważne czy kosztem czegoś czy kogoś. A to nic innego jak tylko pycha = odwrócenie miłości Boga i człowieka.

in-vitro-cyklIn vitro jest drogą do pychy człowieka, do postawienia siebie samego na miejscu Boga.  In vitro nie ma nic wspólnego z leczeniem bezpłodności. A tym bardziej nie powinno być finansowane przez państwo.

Ale załóżmy dalej hipotetycznie, że Paweł Relatywistowski jest Żydem albo Arabem, jakimś Semitą, obywatelem Polski i nie interesują go wytyczne kościoła katolickiego czy innych niewiernych sekt itd. I dalej chce mieć tego syna o niebieskich oczach i rudych włosach. A że jest Żydem czy Arabem to stać go na wszystko, tylko jeszcze brakuje mu tego syna o niebieskich oczach i rudych włosach. Zatem płaci i płaci i dalej syna nie ma, setki zapłodnionych komórek i dalej nie widać niebieskich oczu i rudych włosów. Co chwile aborcja, jedna kobieta pada, bo już też nie wytrzymuje, następna itd. W konsekwencji taki człowiek staje się bardziej nieszczęśliwy niż to wymarzone dziecko.  Przyczynia się do zła i ta jego pycha staje się przyczyną cierpienia. Pycha oddala go od miłości Boga, od natury człowieka i bardziej popędza go w przestrzeń Złego.

To może przejaskrawiona wizja in vitro, ale technologia in vitro jest złem samym w sobie. Nawet jakbym ja był tym Żydem czy  Arabem to dopiero po wielu, wielu latach doświadczyłbym w sobie pustkę i może zrozumiałbym jej negatywne konsekwencje. Kościół chce przestrzec i ocalić takiego człowieka przed tą pustką duchową i cierpieniem wielu niewinnych osób. Ale przecież nasze państwo nie może być wyznaniowe, jak te Semickie z Bliskiego Wschodu, bo historia pokazuje i uczy nas, że to nic dobrego. Żydzi, Arabowie non stop tłuką się i zabijają innych w imię własnej religii.  Semici w znacznej mierze nienawidzą chrześcijan.

Państwo tworzą nie tylko ludzie o poglądach chrześcijańskich, ale wiele innych, dlatego powinna być ustawa, która reguluje jasno tę kwestię i powinna być kompromisem wszystkich opcji, jednak:

  • In vitro nie powinno być w żadnym wypadku finansowane przez państwo;
  • Całkowity zakaz manipulacji przy zarodkach (eugeniki) i określenie ilości prób;
  • Powinna być rzetelna i uczciwa informacja o tym, czym jest in vitro, że in vitro nie jest lekiem na bezpłodność, tylko technologią opartą na ingerencji człowieka w naturę ludzką;
  • Powinna być informacja o różnych konsekwencjach i następstwach in vitro oraz podpisana deklaracja przez kobietę i mężczyznę, którzy chcą mieć dziecko z in vitro, gdyż ich decyzja nie będzie odwracalna i będę sami musieli ponieść konsekwencje tego zabiegu (np. chore dziecko, poronienia itd.)

Do in vitro nie wolno nawet zachęcać. Więcej jest złego niż dobrego. Zabicie dziesiątek zapłodnionych zarodków, niepowtarzalnych istnień, zbudowanej z całej struktury chromosomów i kodu DNA, który już laboratoryjnie może być dowiedziony o utworzeniu nowego i niepowtarzalnego życia jest zagrożeniem dla przyszłości człowieczeństwa.   Warto poczytać sobie świadectwa osób, które cierpią i doświadczają pustkę i wyrzuty sumienia po wielu latach stosowawszy tę metodę in vitro. A wiemy także z historii i nieraz swojego doświadczenia, że człowiek jest często gorszy do zwierzęcia, nawet od dinozaurów mięsożernych. I nie zatrzyma się tylko na in viro tylko będzie chciał w końcu wytworzyć za wielkie pieniądze tego syna o niebieskich oczach i rudych włosach. A to już jest eugenika.. Cel = Budowanie nadczłowieka, zdolnego do łatwego zniewalania innych.

Tylko 10 ciąż na sto kończy się porodem zdrowego dziecka. A ile zarodków, nowych żyć ginie….. Takie są oficjalne dane z Ministerstwa  Zdrowia.

Czy rzeczywiście celem małżeństwa ma być dziecko a nie miłość? Podstawowym celem małżeństwa jest miłość dwojga, drugim, wtórnym dopiero prokreacja.

Moim pragnieniem, pożądaniem i miłością jest moja żona Agnieszka, im bardziej ją poznaję i kocham tym bardziej doświadczam większej łaski Bożej. Jeżeli jestem otwarty na miłość, na życie, Bóg w tym wszystkim błogosławi i On tylko wie w całej perspektywie, co jest dla mnie i dla naszego małżeństwa dobre i piękne, tylko trzeba Mu zaufać!
On naprawdę uzdrawia ciało i duszę! To On da Ci szczęście i prawdziwą radość.

Zasada jest tylko jedna Tylko kochaj GO i rób, co chcesz!
A całe chrześcijaństwo, wspólnota wierzących sprowadza się do dwóch słów: Ojcze nasz ….


Podpowiedź do młodzieży: jak chcesz mieć w przyszłości zdrowe i silne swoje potomstwo to wiąż się z osobą, która jest daleko obca genetycznie i ma odmienny charakter niż twój.
Na tyle i na szybko w tym temacie. Mam nadzieję, że Pani Agata S… z tego maila będzie kontent. Wszystkim się i tak nie dogodzi 🙂  Ale też nie o to chodzi.
(przepraszam za błędy, za szybkie pisanie, ale już jest grubo po północy…)

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.