Krzyż, cierpienie, udręka, zniewolenie, bezmoc, tego wszyscy często
doświadczamy. Zranieni przez grzech, ranimy innych. Dziś święto krzyża. Pozornego zwycięstwa śmierci. Dzień zadumy nad śmiercią
i sensem życia.
Pracujemy, gromadzimy, stajemy się coraz bardziej majętni. Dążymy, aby osiągnąć coraz to więcej. Więcej chwały, więcej sukcesu, więcej władzy i pieniędzy. Chcemy być nietykalni a przy tym nieskalani. Dążymy do ubóstwienia swojej osoby. Nagle umieramy. Tracimy wszystko, pozostaje nicość z całej materii.
Kim wtedy my jesteśmy? Co sobą reprezentujemy? Wielkie nic? Nic w nicości?
To jaki jest sens naszego życia, naszej pracy, naszych codziennych udręk, cierpienia i bólu?
Jaki byłby sens w tym wszystkim, jakby nie On – Jezus, który umarł za nas i zmartwychwstał?
Swoim życiem ukazał sens życia, radość z niego i dążenie do wieczności i pragnienia bycia non-stop kochanym. Życie w świecie dualnym, materialnym i duchowym uczy i przygotowuje nas na spotkanie z Nim, ze Światłością Świata. On kocha i uwielbia każdego człowieka, stworzonego na Jego obraz i podobieństwo: poczętego a niezrodzonego, zrodzonego a upośledzonego, chorego, zdrowego i pięknego. Każdego. Obojętnie na kolor, rasę, pochodzenie, status.
Przez różnorodność w kulturze, obyczajach i religii uczy nas pokory wobec Niego. Bo wszystko od Niego pochodzi i do Niego należy, rzeczy widzialne i niewidzialne. On jest Panem krzyża, cierpienia i Zmartwychwstania! W Nim jest nadzieja!
O błogosławiona wino, o grzechu, co ukazujesz mi moją bezmoc i przybliżasz mnie do miłości pełnej miłosierdzia Boga, bądź dziś pochwalony!